[zamknięty] Historyjka zbiorowa

- Ja bym powiedział, że w KAIdanki to zaopatrzony jest Kai... - wymruczał pod nosem Nao. - Mi tam nie przeszkadza nic, tylko trzymajcie wszystkie niebezpieczeństwa z dala od szalonych Wiewiórek.
- A ty, Kaczuszko, musisz nam udowodnić, że wcale słabo nie ruchasz, więc się przymknij.
- Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeee... - jęczał niezadowolony...

... Reita, który właściwie sam miał zamiar się dobrać do Uruhy.
- Milcz, ja tu jestem liderem! - oburzył się Kai, a po chwili zaczął przekonywać go do swoich racji, używając bardzo celnych argumentów.

- Ale ja myślę... - zaczął Uruś, przerywając Kai'owi i próbując jakoś bronić swej wątpliwej cnoty.
- Nie ma żadnego "ale" - powiedzieli jednocześnie prawie wszyscy obecni, wpatrując się głodnym wzrokiem w Urusia. Ten zadrżał zauważalnie i rozejrzał się w poszukiwaniu pomocy. Która, wredna małpa, nie chciała znikąd nadejść. Wysilił swoje szare komórki, próbując wymyślić coś, co powstrzymałoby ich wszystkich przed zgwałceniem go jeszcze przed ustaleniem, kiedy będzie nagrywanie pierwszego odcinka. Jednak...

... wydawało się, że nic go nie uchroni przed zbiorowym gwałtem napalonych jrockerów. Wtedy jednak z nocnych łowów wrócili Kamijo i Hyde.
- Hej hej, co tu się dzieje i dlaczego bez nas?

- To wcale nie jest zbiorowy gwałt, jak możecie nas o to oskarżać!? - wydarł się Toto. Chyba zapomniał, że miał towarzyszyć Urusiowi w roli ofiary gwałtu.
- Toshiya!- wrzasnął z pretensją Kaoru - Przymknij si idoto i przestań zdradzać nasze plany - syknał do niego konspiracyjnym szeptem. Po chwili zwrócił się do przybyłych wokalistów - Mam nadzieję, że...

- Tak właściwie to ja mogę pieprzyć was wszystkich - oznajmił wesołym głosem Hyde i zachęcająco wyciągnął do nich ramiona.
- Wal się! - burknął go niego Uruś.
- Ależ bardzo chętnie - zaśmiał się szyderczo Hajdzio - No to kto idzie na pierwszy ogień? Może...

- Ja chcę, ja chcę, ja! - zakrzyknął uradowany Tosiek, który zwykle nie miał nic przeciwko, jeśli tylko miał wolny wybór. Jednak kiedy stanął przed Hydem i skierował swój wzrok w dół... - Eee... a to może staniesz na jakiś stołeczek?

Nie był to chyba idealny dobór słów, bo na twarz Hajdzia wpłynął prawdziwie zraniony i zrozpaczony wyraz. Wokalista Laruku wybuchnął płaczem i szlochając pobiegł przytulić się do Gackta gotowego pocieszyć go na milion jeden sposobów. Jednocześnie zabijając Totka wzrokiem.
- Przepraszam... - pisnął cichutko zawstydzony basista i spojrzał na...

Kaoru, który patrzył na niego z naganą w oczach. Hajdzio szlochał cicho w objęciach pocieszającego go cichym głosem Gackta i narzekał, że 'przecież to nic złeeego być nisssskim, sniff!'. Tymczasem drogi nasz Tosiek poczuł szarpnięcie swej drogocennej koszuli gdzieś w okolicy biodra. Kyo stał zaraz przed nim, wpatrując się w niego uważnie, mrużąc oczy.
- Ty masz coś do jego wzrostu, hmmm?
Tosiek był cokolwiek przestraszony, bo, było nie było, Kyo nie wyglądał obecnie jak okaz łagodnego baranka.

-Al-le.. ale... ale przecież ja.. - wyjąkał drżąc ze strachu i starając się wyglądać na jak najmniejszego - ja bym nigdy.. mi nie o to chodziło.. ja nie mam nic do wzrostu... po prostu pomyślałem, że będzie wygodniej...- Kyo wcale nie wyglądał na mniej zdenerwowanego - Przepraszam!!! - wydarł się Toto rzucając się jednocześnie na ko.ana i chowając twarz w dłoniach.
- Pierdolony dom wariatów... - mruknął Kamijo, przejeżdżając dłonią po swojej idealnej twarzy. Coś przeczuwał, że zadawanie się ze znajomymi jego kumpli z zespołu nie wyjdzie mu na dobre. - I się, kurwa, nie myliłem...
- Ty nie narzekaj! - krzyknął...

Yuki, pojawiając się znikąd i podsuwając mu pod nos butelkę wina. - Nie moja wina, że w kółko sami idioci, ale... Możemy się za to napić!
Kamijo przewrócił oczami, ale butelkę przyjął.
Tymczasem sytuacja w obozie dirów nieco się zmieniła. Shinya właśnie pocieszał Tosię ('Nie martw się.' 'On mnie nienawiiiidziiii!' 'Wcale nie, zobaczysz, przejdzie mu.'), Die próbował przekonać Kyo, żeby się nie obrażał a Kaoru starał się ogarnąć tych durniów. Nagle przed Kyo pojawił się Tosiek, ze skruszonym wyrazem twarzy wystawiając przed siebie talerzyk z ciastkami i paczką fajek.

Kyo zdecydował się na fajki, jednak zamiast je palić, zaczął je... przeżuwać.
Tosiek patrzył na niego z oczami jak spodki od filiżanek, po czym uprzejmie zapytał:
- Chciałbyś zapalić ciasteczko?
Kyo zaśmiał się i...

... i twarz Tosi rozjaśnił szeroki uśmiech, gdyż powszechnie wiadomo było, że jeśli chcesz, by Kyo się na ciebie nie obrażał, wystarczy go rozśmieszyć.
- Kyoooo-ciaaaan, przepraszam! - krzyknął więc skruszony, rzucając się na 'Kyo-ciana' i zaczynając go tulić.
- Banda. Nadpobudliwych. Kretynów. - mruczał pod nosem Kaoru.
- Co ty tam mruczysz? - zapytał...

Shinya i spojrzał na niego morderczym wzrokiem, gdyż właśnie próbował ogarnąć co tak właściwie się stało i czemu to wszystko działo się bez niego.
- Ale powiedzcie mi, czemu Kyo może palić ciastka, a ja nie? - zapytał płaczliwym tonem, patrząc wyczekująco w stronę Tosi, który, jego zdaniem, doskonale znał na to pytanie odpowiedź.

Tosiek oderwał się od miziania Kyo i podtykania mu ciasteczek pod nos i spojrzał na Kaoru zdziwionym wzrokiem.
- A kto ci zabrania?
Nagle w pokoju zrobiło się ciemno, potem znów jasno i ktoś zaczął krzyczeć. Wszyscy spojrzeli na...

... hide, który siedział z żółtą gitarą w różowe serduszka na kolanach na wielkiej białej chmurce zwieszającej się na linkach z sufitu. Chmurka powoli zjeżdżała w dół, niczym teatralna dekoracja i gibała się na boki pod wpływem niekontrolowanych ruchów różowowłosego gitarzysty, które można by nazwać "wymachiwaniem nogami". Jeśli by się przymrużyło oczy.
Hide wyszczerzył się radośnie i...

W tym momencie linki się zerwały. hide spadł na swój, i tak już martwy, tyłek, obijając go sobie boleśnie. Wstał jakoś, po czym radośnie zakrzyknął:
- Zmartwychpowstałem! Znów!
Kyo spojrzał na niego tak, jakby co najmniej ogłosił światu, że cukier zdrożał. W tym samym czasie Tosiek...

Podpieprzył Kyo papierosy i zaczął również je podgryzać. Jako że nie był takim superhiperodpornymnawszytkoKyo, to się nimi udławił i zaczął się dusić. Z pomocą przyszedł mu...

... Reno, razem z całą resztą ViViD. kiedy już uratował Tośka, ten zaczął bezczelnie ślinić się do jego ud, tak samo jak Aoi, który pojawił się, znanym sposobem, znikąd. Kaoru za to rzucił się na hide, z oczami kota ze Shreka prosząc o autograf, gdy...

...nagle poczuł na swoich włosach czyjąś rękę, zaciskającą się boleśnie i odciągającą go od różowowłosego boga j-rocka. Właścicielem tej ręki był Kyo, który czuł pilną potrzebę dostania się do hide, by...