Narzekalnia

Nie obraź się, Mun, szanuję Twoje zdanie i Twoje wybory, ale osobiście na bulimie zawszę będę patrzeć jako na chorobę o podłożu psychicznym, a nie 'styl życia'. Dlatego przeraziła mnie zarówno treść tematu, jak i jego forma. Nie mam zamiaru się w to wtrącać, może łatwo mi mówić, bo sama w takiej sytuacji nie byłam, ale zdanie mam jakie mam i mimo wszystko po prostu mnie to zaszokowało.

Zgubiłam przypinkę z Reitą, jestem przez to wściekła.
Spędziłam kilka godzin w kinie z chłopakiem, który mi się podoba i drugim, z którym się nienawidzimy. To nie było przyjemne kilka godzin>.<
Od kilku dni nie zrobiłam kompletnie nic i mnie to zaczyna przerażać.

Spokojnie, Shadow, rozumiem Twoje podejście do tej sprawy. Zanim to wszystko się zaczęło miałam takie samo...
Między innymi dlatego zaznaczyłam przy temacie, że jest PRO. By uniknąć niepotrzebnych spięć.
Trochę dziwni mnie twój szok, wydaje mi się, że mówiłam już na forum o moim ED. Akceptuję Mię. Jest i wpasowała się w mój styl życia. Mniej więcej o to mi chodziło, gdy mówiłam, że nie jest przekleństwem.
Mimo wszystko, nigdy nie mówiłam, że nie jest to właśnie choroba o podłożu psychicznym. Po prostu żyję z nią tak, jak żyje się z cukrzycą - zaspokajając jej potrzeby. Mam nawet świadomość krzywego zwierciadła jakie się przez to tworzy... To nie wygląda tak jak patrzą na to osoby z zewnątrz, raczej jak dwa wilki bijące się ze sobą o zwycięstwo.
Ale to nie temat na takie zwierzenia. Jeśli byłabyś kiedyś zainteresowana zapraszam do odpowiedniego lub na PW. ;)

Mnie również ten temat nieco przeraża, jednak szanuję Twoją decyzję Mun i nie będę się wtrącać.


ŚNIEG >.<
I nie uśmiecha mi się poranny WF >.<

Nie podoba mi się, że ciągle kłócę się z Any. Nie lubię, gdy się o mnie martwi i nie chcę żeby znów chodziła smutna.
Mimo, że zrezygnowałam z F., ciągle czuję ukłucie w dołku, gdy pojawia się na fejsie i boję się konfrontacji.
Zrywam kontakt, z kimś z kim mogłoby być miło, przez głupie moralne gdybanki.
Moja iluzja rodziny. Małe mama-tata-dom rozpadnie się w czwartek rano.

Nie potrafię zidentyfikować swoich uczuć względem A. i zaczynam się obawiać, że to przerodziło się w coś, co pewnego dnia może zniszczyć nasze relacje. Boję się tego i nienawidzę faktu, ze zawsze muszę coś skomplikować i zniszczyć.

!@#$%^&*(!!!!!!
oglądam sobie tokyo galaxy, kończę pierwszy dysk, praktycznie łzy w oczach, uśmiech na kniapie, z radością lecę włączyć dysk drugi i co?
...
I KURWA NIE DZIAŁA.
*rozpieprza poduszkę*

Coraz bardziej smuci mnie sąsiedni temat.
Wkurza mnie, że o ile wczorajsze szczepienie samo w sobie nie było bolesne (pomińmy historię o tym, jak pani doktor wzięła mnie za trzynastolatkę [?!], a ja tak się trzęsłam, że mama musiała wejść ze mną do gabinetu, bojąc się, że zemdleję), to teraz ręka mi spuchła, w ogóle nie mogę dotknąć lewego ramienia, a przewracanie się w nocy z prawego od razu na brzuch jest nieco problematyczne. Mam nadzieję, że do koncertu przejdzie, bo będę miała problem _^_
Nieziemsko wkurwia mnie remont u sąsiadów, od tygodnia wiertarki napierdalają od ósmej rano, budząc mnie po pięciu godzinach snu, nie słyszę własnych myśli, o muzyce w słuchawkach nie wspominając, MAM DOŚĆ. Nie wiem, co to za ekipa i co oni tam robią, jeden pokój z dwóch czy co, ale modlę się tylko, żeby któryś sobie w końcu nogę upierdolił ><
Wyrażam się brzydko. To też mnie wkurza.
I mam skończonego ficka, a nie chce mi się go przepisać. Ech ==

Wykupili mi bilety na D.
Nie wiem już czy jestem zakochana czy nie.
Gum jest tak bardzo-bardzo-bardzo daleko i mi to przeszkadza.
Dochodzę do wniosku, że nie mam co tutaj robić, więc pewnie odejdę z forum.

wykupili Mun bilety na D.
głowa mnie boli. w ogóle od godziny bodajże 2.30 źle się czuję, te chyba 10 godzin snu nic nie dało.
zjadłam trzy ciastka.

Dziś i wczoraj po 12h w pracy siedziałam,jestem niewyspana :/

Na boisku, koło którego jest fajny plac do nauki jazdy był mecz i nas nie wpuścili i nie mogłam się pouczyć jeździć samochodem. W dodatku musiałam wracać stamtąd sama bo ojciec z bratem znaleźli sobie obok boisko do nogi, a ja miałam ochoty grać>.<

Miałam przeszło dwutygodniową przerwę od szkoły, a jutro już poniedziałek.
Nie zrobiłam nic, totalnie nic. D:

Miałam przeszło trzytygodniową przerwę od szkoły i nie chce mi się nawet nadrobić niczego. I nie zrobiłam nic, totalnie nic, witaj w klubie Gum D:

Miałam długą przerwę od szkoły i nie chce mi się nic, nawet policzyć ile tej przerwy było mi się nie chce. Pocieszam się myślą, ze reszta klasy uczy się do sprawdzianów , które będą w czwartek i piątek i robią zadania domowe z tych dni, kiedy ja akurat wtedy będę we Wrocławiu i w łóżku. Więc na szczęście nadal mam luz...

Radośnie dołączam się do osób, które w czasie wolnego nie zrobiły nic (prócz pisania ficków). Miałam dwie lektury do przeczytania, żadnej nawet nie otworzyłam, a jutro jeszcze test z woku mam, więc przewiduję podwójny epic fail x_x
Najgorsze jest to, że nawet nie łudzę się, że dzisiaj nad tym siądę. Jestem już jakieś trzy czy cztery lektury do tyłu, mobilizacji zero, a matura już za rok... Życzę sobie powodzenia.

Matura za dwa lata - stan mobilizacji: zerowy.

Zmienili nam nauczyciela od wfu. (*)(*)(*)
Zabrali nam Pana Dziadka, który pozwalał nam siedzieć w szatni i nic nie robić, totalnie się opierdalac. Pan Dziadzia wstawiał nam oceny za ładne oczy. ;u;u;u;
Dali nam kobietę, która ma fioła na punkcie gimnastyki.
Panie świeć nad moją duszą.

Ja mam jutro wf, który prawdopodobnie będzie polegał na bieganiu w kółko po parku pełnym spacerujących ludzi, bez żadnej rozgrzewki, bo po jakiego niby chuja, pani jest już rozgrzana i ma w dupie, ze my na drugi dzień nie możemy nawet stać

Nauczyciele nagle poprzypominali sobie o sprawdzianach, które musimy napisać, jako że przed testami nie było czasu>.< Dwa już wiem, że będę pisać na konsultacjach, bo z racji koncertu nie ma mnie w czwartek i w piątek>.<

moje paznokcie są w tak opłakanym stanie, że nie mogę na nie patrzeć, mam wysuszoną skórę, nie mogę nigdzie dostać jeszcze świeżych malin i nie mam w domu truskawek. Nie podoba mi się to>.<

Mam jutro biegi patrolowe i cztery zaliczenia z PO, dwa wf, na których Ómrę, angielski ze Stalinem w damskim prochowcu i kartkówkę z genetyki. >.<
W dodatku facet, w którym się zakochałam całował się dziś na moich oczach z inna laską i wyglądali razem cudownie. Męczy mnie tylko, że jak próbuję go olewać to sam mnie zaczepia.

mojemu ojcu nie podoba się fakt, że znowu opuszczam szkołę, i to przez koncert, bo 'jeździj sobie w weekedny na te koncerty!'
matka pytała, czemu wczoraj miałam zły humor i widziałam, że moje wykręcanie się nic nie daje, bo ona i tak się martwi. nie znoszę jak się o mnie martwi.

na dodatek nie wiem w co się ubrać i cały ten koncert mnie lekko przeraża.

Rei-chan napisał:

Dwa już wiem, że będę pisać na konsultacjach, bo z racji koncertu nie ma mnie w czwartek i w piątek>.<

Mi przepadną trzy (z czego jeden 'absolutnie ostateczny termin po 78573 przełożeniach'), ale stwierdziłam, że tym się będę martwić po koncercie >DD

Wkurza mnie, że chociaż z bólem serca wyłączyłam w końcu nowy album Kayi (silne postanowienie - aż do drogi powrotnej z Wrocławia nie będę go słuchać!), nadal zupełnie nie ogarniam najnowszego albumu D, a to głównie on będzie grany na koncercie. Jeszcze nawet nie umiem prawie niczego zanucić, nie wspominając o przypisaniu utworu do tytułu czy jakiejś znajomości tekstu! W sumie jeszcze 10h w pociągu na to mam, ale i tak mam nadzieję, że zagrają więcej starszych piosenek, które znam i póki co bardziej lubię .__.
Jadę na koncert zespołu, który był moim prawie-pierwszym poznanym, którego słucham już 5 lat i jest w ścisłej czołówce moich ulubionych - i kurde, nadal to do mnie zupełnie nie dociera! To irytujące, od tygodnia powinnam nie spać z radości, a nie...
Poza tym wkurza mnie jutrzejsze wypracowanie z polskiego z nieprzeczytanej lektury (dzień przed koncertem, cios poniżej pasa najpierw dla mnie, a przy sprawdzaniu zapewne też dla polonistki, bo dużo sensu tam nie będzie) i ból głowy, spowodowany prawdopodobnie tragicznym niewyspaniem, które z kolei spowodowane jest przez trwający remont u sąsiadów. Dzisiaj wiercili tak głośno, że żeby się porozumieć musieliśmy krzyczeć, stojąc w odległości 1m od siebie, to jest jakiś koszmar x___X

Ja i A> będziemy się uczyć tekstów w samochodzie, bo już pomijając, ze z nową płytą mamy tak samo, jak ty, Shadow, to w dodatku ich starsze utwory nie idą nam wcale dużo lepiej >.<

Cytat :

na dodatek nie wiem w co się ubrać i cały ten koncert mnie lekko przeraża.

ja też nie, pjona ^w^ pomijając fakt, że nawet na codzień nie mam się w co ubrać... >.< koncert sam w sobie mnie nie przeraża, ciekawe czy to dlatego, że nadal do mnie nie dotarł fakt, że na niego idę xD

Nie dosypiam od trzech tygodni, nienormalnie trzesą mi się ręce i nogi, mam beznadziejne włosy i generalnie... chodzący żal. Dodatkowo rodzice trują mi cały czas o gimnazjach, a ja naprawdę nie znoszę słuchać w kółko tego samego

Wczoraj wieczorem uświadomiłam sobie, że to ostatnia noc do piątku, kiedy mam szansę się przespać i z rozpaczy nie mogłam zasnąć x___x Mam pociąg o 4:42, więc nie opłaca mi się dzisiaj nawet w piżamę przebierać, a potem będzie tylko gorzej, nie wiem, chyba na jakiś tigerach będę dwie doby jechać.
Wkurza mnie głupie wypracowanie o obrazie fabryk, hut i kopalni w 'Ludziach bezdomnych' (wtf w ogóle...), głupi lakier na paznokciach, który nie chce schnąć i już go w parę rzeczy wsadziłam, głupi Kamijo, który w nowym PV tańczy z Hizakim i ich głupie fanki, które będą się tym podniecać, a to przecież tylko dlatego z nim tańczy, że jako jedyny gra tam rolę kobiety! Phi, phi, PHI.

O, to ja sie poskarżę. skopiuje nocie z blogusia ale wymarzę przekleństwa xDDD

smacznie sobie śpię o 9.30, i nagle jakieś krzyki za oknem.
wstaję, i patrzę, t tam jakaś 12-13 letnia dziewczynka, próbująca odciągnąć pieprzonego pitbulla atakującego małego kotka
o nieeee, nie daruję. jak sie kotom krzywda dzieje, to coś mi aż się robi...
założyłam spodnie i wyskoczyłam przez okno (*mieszkam na parterze, c'nie?) i do tego psa
dziewczynka dała mi smycz, napierdzielam go nią, a on kur*a nic. a kot ledwo zyje...
podeszłam bliżej i kota na ręce i go na krzak wrzuciłam a ten skur*iel skacze!!! >>"
kopnęłam go. dziewczynce się udało
go złapać w smycz.
i patrzy na mnie przerażona.
coś mi cieknie na stopy. patrze.
cała ręka poszarpana we krwi.
nie czułam.
dopiero teraz boli, spuchnięte jak cholera...
dziewczynka podała numer właścicielki psa, która telefon odebrała raz. pod groźbami policji
później juz nie.
ale mi kur*a będzie odszkodowanie płaciła.
teraz jadę do szpitala zakaźnego
pewnie dostanę serię zastrzyków.
nie wiem nawet czy ugryzł mnie kot czy pies.
kota zabrała straż na badania.
a pies... nie wiadomo czyj nawet, bo szmata nie odbiera.
ale policja u nas była <3
dobrze jej tak będzie.


wróciłam ze szpitala, kot wygląda na zdrowego, wzięli go na 15 dniowa obserwacje, jak przez ten czas coś mu nie będzie, zaszczepia go i wypuszcza.
ja w środę ide na kontrole do chirurga, do tego czasu mam opatrunki i maść przepisana.
jak sie pies, a raczej właścicielka nie znajdzie, będę musiała mieć jakieś zastrzyki czy coś ><

bohaterka jestem i co z tego mam? >.<"
gadanie dewotek "ojej, wyskoczyła prze okno"
i cudowny wzrok sąsiadów jak wracałam boso w samej koszulce i spodniach, z krwawiącą ręką...
nawet nie zapytali co mi.
to polska <3