W środku mroźnej nocy
Mój biały oddech roztapia się w powietrzu
Nie mogę nawet dostrzec gwiazd
Śnieg spada wokół moich zaciśniętych dłoni
Jak gdyby miały w nim zniknąć
Kobierzec sypkiego śniegu kładzie się na ziemi
Barwiąc wszystko bielą
I tylko trochę przysłaniając okrutną rzeczywistość
Więc delikatnie połóż swoje zdrętwiałe dłonie na moich
I właśnie tak
Razem zatoniemy w śniegu
Ukryje nas czysty biały puch
Nie przestawaj jeszcze
Trochę, jeszcze tylko trochę...
Oszukuj mnie czułymi kłamstwami
Zanim śnieg przestanie padać
Tak ulotny miodowy miesiąc...
Smutne życzenie, które trzymałem w ukryciu
Nagle czuję, jak gdyby miało wypłynąć
Patrz tylko na mnie
Nie zostawiaj mnie
Trzymaj mnie mocno
I proszę, zostań ze mną...
Ale moje niespełnione życzenie
Wciąż zostaje niewypowiedziane
By roztopić się i zniknąć jak tańczący śnieg
Kobierzec sypkiego śniegu kładzie się na ziemi
Barwiąc wszystko bielą
I tylko trochę przysłaniając okrutną rzeczywistość
Mimo, że nasze zmarznięte dłonie
Delikatnie się splatają
Nie odbijam się w twoich oczach
Obietnice, uśmiechy i ciepło
Znikają, jak gdybym budził się ze snu
Chociaż tak naprawdę wiedziałem
Od bardzo, bardzo dawna
Że nigdy nie będziesz ze mną żyć