Narzekalnia

Może powinnaś z nim szczerze pogadać? Powiedzieć, że super, możecie gadać o czymkolwiek, tylko nie o niej, bo to Cię boli. Powinien to zrozumieć.

EDIT: Veees, powinowactwo dusz. <3

Jeśli mam być szczera, to moim zdaniem wcale nie jest takim świetnym gościem, którego ze świecą szukać, a zwykłą świnią, która wykorzystała czyjeś uczucia, żeby się pocieszyć i być może też zrobić byłej na złość, tak jak ona jemu. Oczywiście, nie znam całej sytuacji, nie wiem jak to wyglądało w praktyce, ale skoro wrócił do niej, w ogóle się Tobą, Rei, nie przejmując, to znaczy, że chyba nie brał tego tak na poważnie jak Ty... Cóż, facet. Myślę, że powinnaś pogadać z nim szczerze, a najlepiej podziękować za coś takiego siarczystym kopem w dupę.

Podzielam zdanie reszty, Rei. Powinnaś z nim szczerze porozmawiać.
On zachował się jak zwykły szczeniak, zabawił się Twoimi uczuciami, bo go zostawiła dziewczyna. To jest żałosne, nie powinno tak być... I zrobiłabym tak jak radzi Shadow, podziękuj mu kilkoma siniakami, doprawiając uszkodzonymi kośćmi. Znieważył Cię w jakiś sposób, czegoś takiego nie powinno się robić, nawet gdy się "cierpi".
Och, właśnie dlatego nie przepadam za facetami! Czuję się przez to wzburzona i nie wiem co mam napisać, by poradzić dobrze...


Dzisiaj miałam "miłą" wymianę zdań z Nią... Ja wiem, że nie jestem idealna, że mam wiele fanaberii, że bywam irytująca. Ale naprawdę KOCHAM i nie chcę nikogo innego. Jestem szczęśliwa, w co nie wierzy, mówi, że jest inaczej. Nie powinnam tego tu pisać, ale siedzi teraz to we mnie i nie wiem co robić. Nie potrzebuję rady, ułoży się. Zawsze się układa bo jak przychodzi co do czego, to jest "kocham cię i chcę z tobą być". Tylko tym razem, no cóż... Wygląda inaczej... Zaproponowała mi, bym znalazła kogoś innego, z kim będę szczęśliwa.
Nie potrafię tego zrozumieć... Przecież jestem szczęśliwa, powtarzam się... Ale co mam powiedzieć? Przyznać jej rację, co byłoby kłamstwem?
Chcę iść spać, ale muszę powtórzyć fizykę.

Nie gadajmy o tym. Jak o tym nie myślę, to jestem nawet w miarę szczęśliwa i w dobrym humorze. Nie chce o tym myśleć, chce się zachowywać jak małe głupie dziecko i udawać, że nie ma problemu.

Przykro mi, ale bardzo mi się nie podoba nowy kolor forum.
W sensie... nie, że nie podoba. Bo akurat czarny i czerwony to moje ulubione kolory i te barwy na forum są ogólnie genialne, ale tak się już przyzwyczaiłam do tych starych, że... oczy mnie bolą ._.

Rei, wiesz, że takie udawanie jest najgorszym wyjściem?

Asasasasa, boli mnie głowa, zawartość mojego żołądka rozpaczliwie próbuje się wydostać na zewnątrz, matka mnie nie kocha, jutro mam sprawdzian z historii, a na samą myśl o starożytnych grekach mam ochotę tak komuś przypieprzyć, że mu wszystkie wiązania fosfodiestrowe puszczą, nie jadę na koncert Versailles, bo jestem chujowym dzieckiem i no. Brakuje mi w klasie osoby, której mogłabym się wyżalić i wypłakać. I ponawijać przez całą przerwę o głupim nowym teledysku SHINee.
W ogóle czuję się dziwnie smutno.

Cytat :

na samą myśl o starożytnych grekach mam ochotę tak komuś przypieprzyć, że mu wszystkie wiązania fosfodiestrowe puszczą, nie jadę na koncert Versailles, bo jestem chujowym dzieckiem i no. Brakuje mi w klasie osoby, której mogłabym się wyżalić i wypłakać. I ponawijać przez całą przerwę o głupim nowym teledysku SHINee.
W ogóle czuję się dziwnie smutno.

[2]

Rei, to naprawdę nie jest dobre wyjście. Takie emocje nie znikną, tylko nagromadzisz je w sobie i wybuchną przy najmniej odpowiedniej okazji, jeszcze bardziej Cię to przygniecie wtedy.

Ves, jesteś pewna, że nie jedziesz? Znowu się nie spotkamy DDD:

Wkurza mnie to, że przeziębiam się dwa razy do roku i oczywiście jeden z tych razów musiał wypaść tydzień przed koncertem! Jak jeszcze dostanę do kompletu okresu, to będzie po prostu cudownie .^.

Mam kiepski dzień, wszyscy dzisiaj czegoś ode mnie wymagali, do tej pory nie miałam ani sekundy dla siebie. Trzygodzinne podłączanie routera skończyło się tym, że tata ma internet, a ja mogę sobie tylko pomarzyć, bo sieć lokatorów, do której mogę się podłączyć jest tak wolna, że jedna strona ładuje mi się sto lat. Przy czym dostałam opierdol, bo to przecież wszystko moja wina, że podłączyć nie umiem. Osoba, na której mi zależy wkurzyła mnie tak, że gdyby była blisko, zadusiłabym ją gołymi rękami, dostałam trzy tróje (szczegółowo to 3+ z fizyki, 3- z polskiego, bo nie zrozumiałam zadania na kartkówce... i 3 z wfu z biegania na 60m, jestem do dupy). A tak ogólnie to oczy mi się kleją, ale jestem nabuzowana i nie zasnę.

Po wycieczce integracyjnej boli mnie dosłownie wszystko. Od łażenia po górach moje nogi to jeden wielki ból z przerwą na kolana, których totalnie nie czuję, od smyraniogilgotania bolą mnie biodra, a od dźwigania plecaka mam zakwasy na barkach. I dodatkowo zaczęłam jakoś dziko mówić generalnie i jeszcze dziczej wymawiać 'r' i ludzie śmieją się, że mój rewolwer i rabarbar brzmią tak samo.
Ale najsmutniejsze jest to, że nie ogarnęłam, że jednak będzie libacja i nie załatwiłam sobie picia przez co czuję się totalnie niezintegrowana. I w sumie to smutne, że ludzie z mojej klasy już piszą, że kochają całą ID za wycieczkę, a to gówno prawda, bo doskonale wiem, że w tej całej nie ma mnie. O. Wkurzają mnie takie nieścisłości.

I generalnie pozdrawiam swoje dzisiejsze niecałe 3 godziny snu bez odjęcia czasu, w którym nie mogłam zasnąć, w którym Zuzia skopała mnie z łózka i w których ogarniałam, gdzie jest fotel. Merlinie, ja jutro nie wstanę na tą jebaną 9.

moja mama zabroniła mi oglądać niekrytego krytyka -,- mówi że głupieje (mi się wydaje że już zgłupiałam,ale...)

Wczoraj KFC, dzisiaj pizza... Czuję się jak wielka tocząca się skała, którą Syzyf musi wtoczyć na górę, bo sama przecież nie wejdzie.
Do tego rozwaliłam sobie palce parasolką i zaczęłam krwawić. Nienawidzę krwi, więc dostałam plasterek. W clowny... Panicznie boję się clownów! To było straszne, byłam pewna, że moja dłoń zechce mnie zabić...
Może głupi powód, ale nie rozumiem go... Aoy się mnie wstydzi xD

zrobiłam sobie kolczyk w wardze matka podglądnęła jak ja to robiłam sama w domu i kazała mi wyjąć kolczyk i dziurka się zarosła ;(

Tęsknię. Bardzo, ale to bardzo, cholernie, tęsknię.

Mam (wreszcie!) wenę i zarazem ogromną pracę domową na korepetycje z matmy. Nienawidzę takich konfliktów interesów x___X

podobny problem co Shadow: mam wenę, pomysł nawet, ale z biurka złowrogo zerka na mnie wos, o którym nie mam pojęcia, a w umyśle roi się wizja pracy z tegoż przedmiotu na temat wybranej subkultury (której nawet jeszcze nie wybrałam).

Any, jeśli uznasz za subkulturę yaoistki, ta praca naprawdę może być ciekawa... XD A tak poza tym, to pisz, co tam jakiś wos, jak można pisać >D

miałam zamiar uznać otaku za subkulturę, albo lolitki... ;D
no właśnie tak to rozważam, choć wos ciągle łypie na mnie groźnie. schowam go pod biurku, żeby nie łypał.

Mam do napisania w chuj długą pracę o używkach na promocję zdrowia na ten piątek i mi się cholernie nie chce. A tak poza tym, to leczę się z Niego i chyba idzie mi coraz lepiej, chociaż wciąż mam załamania. No i nie radzę sobie na angielskim w swojej grupie, a jak się chciałam przenieść do niższej, żeby coś ogarniać, to mi nauczycielki dały jasno do zrozumienia, że ważniejsze jest dla nich pokazanie mi, że sobie nie mogę zmieniać grup jak mi się chce, niż nauczenie mnie czegoś. Słodko.

JAK JA MAM SIĘ UCZYĆ BIOLOGII SKORO ŚCIĄGNĘŁAM EMULATOR DO PEGASUSA I NAKURWIAM W MARIO? ;OOOO

a biologia z panią P. to biologia, gdzie trzeba kuć 2 dni żeby mieć 3... albo po prostu mieć pozytywne nastawienie.

Mam wielkiego siniaka na kręgosłupie, bo pewna osoba (tak, Tsu, zerkam na ciebie >.<) była ciekawa, czy krzesełka na stadionie da się odgiąć w drugą stronę. A poza tym, następnego dnia mój kochany kolega musiał mi w te plecy przywalić.

Moja matematyczka mnie nie lubi, zresztą z wzajemnością. Ale było by wygodniej, jakby lubiła.

Pewna bardzo ważna dla mnie osoba potrzebuje mnie chyba tylko do wygadania się, a potem na jakiś czas mogę iść w odstawkę.

Zdarte kolano, zakwasy w każdym możliwym miejscu i wyczuwalne przy każdym ruchu narządy wewnętrzne - czyli 3 dni treningu pod rząd
I dzisiejsze praktyki - taaaa... szkoła w soboty dobija ;<

Moje nogi zostały ostatnio brutalnie podeptane. A poza tym, okazało się, że mam cztery żony i jedną córkę, które muszę "utrzymywać"... Czyli geniusz mojej klasy >.<

W czwartek mam dwa sprawdziany, w piątek też dwa. Udaję, że o nich zapomniałam i zapewne dopiero w środę sięgnę po książkę od biologii.

Chyba jestem chory psychicznie. Mam zaburzenia tożsamości.
I znów tęsknię.

Powracają moje nieuzasadnione, minidepresje. Chyba się już nawet przyzwyczaiłam do tego, że najzwyczajniej w świecie nie potrafię się czasem śmiać. Wszystko się układa nie tak, jak powinno i nie potrafię się zorganizować. Chcę spać.

Wczoraj znów rysowałam. Tak, to dla mnie smutne wydarzenie...

Nie umiem rysować, nie idzie mi w szkole, nie widzę dla siebie przyszłości. Nie chcę wyjeżdżać na studia do Warszawy, bo się tam nie utrzymam i będę musiała zostawić przyjaciół. Pozostanie w Szczecinie = gówniane studia i brak mojego kierunku.
Wczoraj uciekłam na noc z domu. Spędziłam cudowną noc z przyjacielem, gadaliśmy chyba do 4 nad ranem i mimo, że przed dwunastą podwiózł mnie do domu, to już za nim tęsknię i chce się znowu do niego przytulić. Jestem smutna, przerażona, zamknięta i łaknę dotyku drugiego człowieka. Boli mnie serce.
I skończyły mi się fajki. A kupiłam paczkę w piątek, przy tym, że zazwyczaj starcza mi paczka na tydzień. Słodko.