J-slash
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Raison D' Etre

Go down 
AutorWiadomość
Kanako
Stały gość na afterparty
Kanako


Liczba postów : 101
Join date : 26/10/2011
Age : 30
Skąd : Kioto

Raison D' Etre Empty
PisanieTemat: Raison D' Etre   Raison D' Etre Icon_minitimeSob Lis 12, 2011 10:07 pm

Title: Raison D' Etre
Fandom: PSC
Paring: Isshi&Nao
Korekta: Hachii
Inspiracja: Nieśmiertelne Uzu
Notka autorska: Opowiadania jest pisane na faktach, tzn. pisane na podstawie tego co Naoki napisał na sowim blogu, ale oczywiście nie w całości.

Osiemnastego lipca dzień zmienił się w noc. A właściwie on sam poczuł jak jakaś mgła zasunęła się na jego serce. I mimo, że rytuał dnia przybrał ten sam schemat co zawsze, czuł się paskudnie i nie potrafił wyjaśnić tego w żaden logiczny sposób.

Rozpad Kagrry, ugasił uśmiech…

Od kilku niebanalnych miesięcy wszystko kruszyło się w jego dłoniach, a teraz… po prostu szedł bez celu ulicami miasta, mając nadzieję, że nikt nie rozpozna go w tłumie ludzi. W końcu był basistą Kagrry,. Kiedyś. Dziś chciał być szarym człowiekiem. Dwanaście lat jego życia upadło. Czuł jakby stracił cząstkę samego siebie.

Twoja śmierć rozbiła mnie na kawałki…

Czuł jakby cały świat obrócił się przeciwko niemu. Nie żył swoim życiem. JEGO życie zniknęło, obróciło się w popiół. Stało się pustką. I nawet dziś utonęło w mroku. Wspomnienia z tamtych lat zabarwiły się na kolor śmierci. Najgorsza była świadomość, że już nigdy nie powróci do dnia, w którym się rozstali.
Jedyne co przyszło mu do głowy to uchlać się w trupa i to właśnie zrobił.

*

Był na jego pogrzebie. Odbył się on w ciszy, w gronie najbliższej rodziny, najlepszych przyjaciół. A jego śmierć jeszcze świeża, nie została rozdmuchana przez prasę. Jeszcze. Podszedł do jego grobu. Zacisnął dłonie w pięść. Starając się zapanować nad emocjami. Wychodziło mozolnie.
Naoki spędził tak wiele nocy z wyblakłymi łzami i niespełnionymi marzeniami. Wydawało mu się, że stracił już wszystkie, ale po jego policzkach pociekły nowe. Tak jakby cała rozpacz po utracie najwspanialszej osoby na świecie nagle wyszła na światło dzienne. Przez te noce starał sobie wmawiać, że to tylko paskudny sen. Ale te wszystkie wysiłki poszły na darmo, gdy zobaczył jego twarz. Isshi spał spokojnie.

Ludzie rodzą się, aby po chwili umrzeć?

Nie był w stanie zatrzymać łez. Szepnął jego imię. Nie drgnął. Tak jakby chciał go oszukać, jakby się nim bawił. Jednak nie była to czysta beztroska igraszka, którą kontynuowali przez calutkie dwanaście lat. Tak jak wszystkie sny, ten również pękł jak bańka mydlana. Jakby nagle się obudził. I wtedy to do niego dotarło… to wszystko było prawdziwe…
Czuł okropny ból w sercu, który nie zniknie już nigdy. Wiedział o tym tak dobrze. Przez całą ceremonię modlił się, aby Isshi wrócił i ukrył go przed złem całego świata. Uśmiechnął się tak jak kiedyś i zaśpiewał mu ładną kołysankę na dobranoc.

To co było i odeszło. Już nigdy nie wróci.

*

Czuł się tak słabo i bezsilnie, jak nigdy przedtem. Kilka dni później rozniosła się wiadomość o śmierci wirtuoza j-rocka. A dramat jego serca nie zniknął, wzmógł się na sile. Był tak nieszczęśliwy, całkowicie pochłonięty przez ciemność. Tonął w mroku, jego dusza… Wszystko, każdy najmniejszy gest przypominał mu o wokaliście. Chciał zagłuszyć głos sumienia. Muzyka była lekarstwem na cierpnie. Tak mówił jego najlepszy nauczyciel…

Narodziny i śmierć przeminą wiele razy.

Te słowa sprawiły, że chciał przezwyciężyć cały ten smutek. Zaczął wierzyć, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy znów będzie mógł się śmiać jak kiedyś. To będzie jeszcze bardziej bolesne i nieszczęśliwe, jeśli nie pójdzie do przodu… On nawet teraz gdzieś tam był w głębi jego serca.

To, co gnije, powróci i wyrośnie na nowo.

Jakaś część jego samego, chciała utrzymać go w przekonaniu, że Isshi nie chciał aby ktoś się tak czuł. W końcu to on nauczył go, że jest dobrze tak jak jest, nawet jeśli jego całe życie stanęłoby w płomieniach.

Isshi, proszę, opiekuj się mną. Opiekuj się nami wszystkimi

Isshi był jak kwiat, który nigdy nie zwiędnie. A miłość najlepszą nauczycielką…
Powrót do góry Go down
http://kancchan.livejournal.com/
 
Raison D' Etre
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Nightmare - Raison D' Etre

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
J-slash :: FanFiction :: G-
Skocz do: