OROCHI

OROCHI, to zespół, który powstał w 2004 roku na Złotym Wybrzeżu w Australii. Tam właśnie przez pierwsze lata swojej działalności zespół rozwijał się, koncertował oraz brał udział w różnych konkursach zdobywając liczne wyróżnienia.
Około 2009 roku zespół przeniósł się do Tokio, gdzie w nowym składzie kontynuuje działalność, promując swoją muzykę, którą określa mianem samurajskiego rocka oraz wciągając coraz to więcej ludzi w świat swojego konceptu.

OROCHI jest zespołem, którego koncept sięga głęboko w japońską mitologię. Historia opowiada, że istniał kiedyś smok zwany Yamatano Orochi. Jego oczy były czerwone niczym wrząca krew, posiadał osiem głów i osiem ogonów. Każdego roku potwór ten zabierał piękną dziewicę ze wsi jako ofiarę dla siebie. Samuraj imieniem Susanoo usłyszał o tej tragedii; stoczył walkę z Orochi i odciął osiem głów smoka. Jego duch stał się nieśmiertelny, a siła została rozdzielona pomiędzy czterech młodych samurajów, którzy sprawują kontrolę nad Krajem Słońca od 16 roku.

W skład grupy samurajów wchodzą:
USHI-WAKA - strength of the valley’s howl
YUKI-MURA - allayer by the butterflies’ caress
MITSU-HIDE - sleep-proof veil of the night
GENJI-HOTARU - son of the thunderlight

więcej informacji:
http://www.orochi.info
http://www.myspace.com/orochijyo

Huh, jak dla mnie zespół trochę dziwny... próbowałam zacząć ich słuchać, ale kompletnie mi nie podeszli, jednak nie chcę zniechęcać nikogo, każdy powonienie spróbować różnych stylów i sam dojść do tego co lubi, a czego nie

Ja postanowiłam sprawdzić jak będą brzmieli na żywo. Ostatecznie mam blisko, a 30zł to nie majątek. A różnica może być zabójcza. ^^

Przesłuchać właśnie mam zamiar, po drodze do klubu po bilet. ^^

No to teraz tylko czekać na relację z koncertu ;>>

Chciałam sobie nimi odbić Miyaviego... no ale na chceniu się skończyło. Muzyka Orochi kompletnie mi nie podchodzi, po przesłuchaniu trzech piosenkach z ich majspejsa (łącznie z tą najczęściej odtwarzaną) uznałam, że nawet 30 złotych za koncert nie dam, nie licząc dojazdu. Wiem, że niby jest różnica między wykonaniami w studiu, a na żywo, ale... nie daj Merlinie takowej nie będzie, to zamiast poprawić sobie humor po Meevie tylko bardziej bym go sobie popsuła >D
Ale to oczywiście tylko moja opinia... I Mun, również dołączam się do listy oczekujących na wrażenia :D

Faktycznie Ves, dojazd pochłonąłby Ci całe 1,20zł! ;D
Z powrotem do domu nawet 2,40zł! ^^

Tak poważnie, to spoko. Jeśli ktoś nie chce bulić hajsu, to jego sprawa.
A Sakura (bo to pewnie jej słuchałaś), to ich najgorszy kawałek. ;D

Czekaj, czekaj... oni nie grają w Warszawie? O.O Błagam, nie mów, że we Wrocławiu...
*po jakimś czasie, Ves zdążyła się doedukować* Heeej, myślałam, że grają jeden koncert w Warszawie! Suprajs o.o Chyba jeszcze raz przemyślę pójście na ich koncert... jakby mi się nie spodobało to wróciłabym do domu ^^

No, Sakury. No żesz, nie mogą nabijać odsłuchań czegoś innego? *wzdych*