J-slash
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 [NZ] It's only us... [1/3]

Go down 
AutorWiadomość
Jeanne
Stały gość na afterparty
Jeanne


Liczba postów : 111
Join date : 17/01/2010
Age : 34
Skąd : Warsaw

[NZ] It's only us... [1/3] Empty
PisanieTemat: [NZ] It's only us... [1/3]   [NZ] It's only us... [1/3] Icon_minitimeSro Lis 17, 2010 12:59 am

[NZ] It's only us... [1/3] Itsonlyus
TYTUŁ: To tylko my...
BETA: Fia :* Później ja i Puć, co domyślam się, że miała sporo roboty xD :*
MAIN PAIRING: Tora/Saga/Hiroto
GATUNEK: AU, high school fic, song fic
CHAPTERS: 1/3
OD LAT: 16+
OSTRZEŻENIA: wulgarne słownictwo, upokorzenie
STRESZCZENIE: Nie masz prawa tak o mnie, o nas, mówić!
Ogato Hiroto - Hiroto
Amano Shinji - Tora
Sakamoto Takashi - Saga
NOTKA AUTORSKA: Tak, żyję nadal i mam się dobrze. W miarę. Piszę wiele projektów na raz, ale możecie być pewni, że niedługo będzie wysyp skończonych ficków xD Jak na razie miałam dodać dwa sequele, ale po dzisiejszej pracy nie miałam sił przepisywać z zeszytu. Jutro jak wrócę z uczelni dziewczyny :* Jak na razie daję pierwszego mojego ficka do Alice Nine. Część jest pisana na podstawie piosenki: alice nine. (アリス九號.) - Shunkashuutou (春夏秋冬) Dokładnie do clipu ;) Zadowolona nie jestem. Nie widzę już na oczy i jutro zbetuję ponownie tekst ;)

Enjoy!

***

Mogło by się wydawać, że był to normalny dzień w szkole w Yokohamie. Czwórka przyjaciół podczas przerwy grała w kosza, a piąty siedział i się uczył. On sam nie rozumiał, dlaczego pozostali trzymali się z nim. Nie był tak wysportowany ani przystojny, jak oni. Przecież nosił okulary, był typowym kujonem, który zawsze wszystko notował. Może to dlatego, że grał na perkusji? Taki niepozorny, wtapiający się w tłum, a mimo wszystko potrafił porządnie uderzyć.

Lekcja zaczęła się jak zwykle. Profesor języka japońskiego rozpoczął wykład, a Nao z rozbawieniem obserwował, co robią pozostali: Hiroto jadł ramen, ukryty za podręcznikiem – jak on go tutaj przemycił, to chyba nikt w klasie nie wiedział; Shou, wokalista ich zespołu, bujał znowu w obłokach, wpatrując się rozmarzonym wzrokiem w widoki za oknem. Tora z kolei czytał jedną ze swoich mang. Uwielbiał to robić, ale chyba nie tak bardzo, jak Saga spać – co udawało mu się nawet w owej chwili.
Nauczyciel, zauważywszy całkowity brak uwagi i szacunku, z dezaprobatą pokręcił głową, po czym przespacerował się po klasie, każdego z niesfornych uczniów uderzając lekko w głowę podręcznikiem. Zadziałało tak, jak planował – Saga się obudził, Torze zdołał wyrwać książkę, Hiroto wylał makaron na ławkę, a Shou wrócił z krainy marzeń. Długo nie trwało, a przy akompaniamencie śmiechu reszty uczniów wyrzucił całą czwórkę za drzwi. Nao pokręcił głową z politowaniem, po chwili jednak uśmiechnął się pobłażliwie. Tak, ci klasowi błaźni zawsze wiedzieli, jak się wykaraskać z nudnej lekcji, a przy okazji rozbawić resztę kolegów.
Tak, jak nakazuje etykieta i dyscyplina szkoły, mieli stać pod ścianą sali prawie na baczność. Przez chwilę nawet im się to udało, do czasu, aż Hiroto nie zaczął bawić się w Torę. Najmłodszy z nich uwielbiał to robić! Zawsze denerwował czarnowłosego lub Sagę, a pozostała dwójka nie wiedziała, dlaczego tak sobie ich upodobał. W sumie cieszyli się, że to nie oni padli ofiarami figli Wiewiórki – jak na niego mówili. Długo jednak nie trwało, a zaczęli udawać, że grają. Nawet Shou pokazywał, że niby potrafi grać na gitarze! A przecież jego specjalizacją był śpiew.
Leżeli właśnie na podłodze, kiedy drzwi od sali otworzyły się. Nauczyciel zerknął, czy dostosowali się do jego polecenia, a widząc szybko zbierających się z ziemi i stających na baczność uczniów, pokręcił tylko głową. Pozostali, którzy widzieli całą sytuację, roześmiali się, a czwórka przyjaciół już miała otrzymać kolejną naganę, kiedy wyratował ich dzwonek na przerwę. Zerwali się dość szybko, pozostawiając torby. Zasalutowali tylko profesorowi i ze śmiechem zbiegli w kierunku szatni, by odebrać swoje gitary. Planowali poćwiczyć trochę, by ich mały zespół osiągał coraz lepsze i czystsze dźwięki. Ich ulubionym do tego miejscem był szkolny dach. Kiedy świeciło słońce, było naprawdę dość ciepło i przyjemnie. Do tego widoki, jakie mogli podziwiać podczas prób, zachwycały ich. Pierwszy wszedł Hiroto z Sagą i nie dało się przeoczyć uwielbienia na twarzy gitarzysty. Saga, zamiast obserwować to, co widzieli z dachu, wpatrywał się w przyjaciela. Tora odchrząknął za ich plecami i przepchnął się do przodu, a zaraz za nim podążyli pozostali.
Kiedy grali nawet dla samych siebie, czuli się, jakby dawali koncert dla ogromnej publiczności. Zatracali się w dźwiękach, w muzyce i nie przeszkadzało im to, że w każdej chwili ktoś mógł wejść. Jedyne, z czego się cieszyli, to to, że mogą chociaż przez chwilę pograć. I nie ważne, że ich grę było słychać odrobinę niżej. Nauczyciele nie mieli nic przeciwko do czasu, aż nie fałszowali, dlatego też, kiedy ćwiczyli nowe kawałki, robili to ciszej – nie chcieli, by uczniowie się z nich śmiali. Nao podejrzewał, że Saga nie chce, by któraś z jego koleżanek słyszała potknięcia chłopaka. W końcu miał opinię playboy’a.
Zagrali jeszcze tylko Rainbows, kiedy Shou zdecydował, że pora wrócić do klasy. W końcu mieli teraz godzinę wychowawczą. Wszyscy się z nim zgodzili, jednak Tora z Sagą postanowili jeszcze porwać na chwilę Hiroto. Ten z głupawym uśmieszkiem poszedł za nimi do toalety.
- Pusto – oznajmił Saga, uprzednio to sprawdzając. Chcieli pobyć chwilę sami, tylko oni, ponieważ w domach nie mają za dużo prywatności. Albo rodzice jednego, starszy brat drugiego czy ciotka trzeciego. Jedynymi momentami, jakie mogli dzielić ze sobą, były te, kiedy dom któregoś z nich był pusty lub gdzieś wychodzili – samotne spacery, wyjazdy wakacyjne…
Słysząc zapewnienia blondyna, Tora uśmiechnął się i pociągnął Hiroto w swoje objęcia. Z boku poczuł, jak Saga wtula się w niego i objął niższego od siebie chłopaka ramieniem. Nachylił się, by delikatnie pocałować Sagę, gdy poczuł na swojej szyi usta najniższego z nich. Hiroto nie chciał być zostawiony samemu sobie, więc postanowił się upomnieć, jakby zawołać, że nadal z nimi był. Jasnowłosy gitarzysta poczuł, jak Saga obejmuje go w pasie i głaszcze delikatnie. Hiroto westchnął, zadowolony, czując, jak dłoń Tory zjeżdża powoli na jego pośladek, a potem zatrzymuje się w tylnej kieszeni spodni.
Nagle cała trójka oderwała się od siebie gwałtownie, słysząc donośny huk drzwi.
- Po lekcji u mnie. Cała trójka – powiedział zdenerwowany nauczyciel. Nie dość, że właśnie zauważył coś, czego nigdy by nie chciał, to jeszcze w wykonaniu trójki jego uczniów! Niemal uprawiali seks na szkolnej posadzce! Odwrócił się, cały zaczerwieniony, i wyszedł z toalety, kierując się w stronę sali. Chyba już wiedział, jaki temat przedyskutują na godzinie wychowawczej – musiał tylko wstąpić po dziennik klasy.
W tym czasie Hiroto spojrzał na kochanków lekko zamglonym wzrokiem.
- I co teraz? – Jego szept brzmiał dość głośno w panującej ciszy. Saga podszedł do najniższego z nich i stanowczo objął ramieniem w pasie, przyciągając go do siebie. Ukrył swoją twarz w jego włosach, na co Hiroto zareagował delikatnym uśmiechem. Tora nie został w tyle i zaczął kreślić uspokajające kręgi na plecach gitarzysty, podczas gdy jego druga dłoń trzymała dłoń Sagi. Wyższy blondyn odezwał się:
- Przetrwamy to. Jest nas trzech, jesteśmy silni. Damy radę – powtórzył z mocą. Nie wiedział w sumie, czy te zapewnienia kieruje do siebie, czy kogoś z pozostałej dwójki. Stali tak jeszcze przez chwilę w kompletnej ciszy, pozwalając sobie na krótki moment komfortu.
- Chodźmy – odezwał się w końcu Tora.
Pozostała dwójka, nic nie mówiąc, skierowała się za czarnowłosym. Chłopak był u nich tak jakby samcem alfa – opiekował się nimi, przyjmował odpowiedzialność, kochał, wspierał. Dawał im po prostu poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Najbardziej jednak zapewniał to Sadze, który z chęcią i dość chciwie chełpił się tą czułością, wykorzystując czy to odrobinę starszego, czy też młodszego chłopaka do przytulanek, czułości, słodkich pocałunków… Chłopaków zdziwiło to trochę – nigdy nie podejrzewaliby o takie zachowanie ich basisty – prędzej Hiroto. W sumie Tora mógł się trochę tego spodziewać, ale cóż – nie pomyślał. Obejrzał się za siebie i wstąpił pewnie do klasy. Rozmowy nie ucichły, kiedy uczniowie czekali na nauczyciela – jeszcze nie wiedzieli, co się stało. Kochankowie podejrzewali, że profesor nie będzie łagodny i nie oszczędzi ich. Musieli powiedzieć wszystko pozostałej dwójce, która, widząc teraz miny swoich przyjaciół, podeszła do nich.
- Co takie grobowe miny? – rzucił Nao, próbując rozładować jakoś atmosferę, ale poczuł jedynie, jak ta gęstnieje. Ci tylko wzruszyli ramionami, a Hiroto cicho powiedział:
- Nakrył nas.
Saga spojrzał na partnera z bólem w oczach, ale rozumiał go. Nie mogli utrzymać dłużej takiej tajemnicy przed Nao i Shou – była to sytuacja patowa – lepiej powiedzieć teraz, niż czekać na oficjalne wydalenie czy zawieszenie. Gitarzysta po prostu wybrał mniejsze zło, coś, co mogłoby zranić przyjaciół najmniej.
- Nakrył? – zapytał Shou, próbując coś z tego zrozumieć. Saga uśmiechnął się słabo i objął w biodrach Hiroto, który automatycznie wtopił się w jego uścisk.
- Tak. Jak się całowaliśmy.
Wokalista i Nao zamrugali powiekami. Nie wiedzieli, że ich przyjaciele są gejami, a co dopiero razem! Przez chwilę milczeli, próbując jakoś pozwolić dotrzeć informacji do swojego umysłu.
- Ale… to nie jest zabronione – odparł cicho Nao, widząc, jak Shou nie może wydobyć z siebie słowa.
- Nie, jeżeli jest to kobieta i facet, tak jeżeli są to dwaj faceci – odparł Tora, włączając się teraz do rozmowy. Shou zamrugał zdziwiony – czyżby czarnowłosy wiedział? I nic im nie powiedział?! Zabolało go to, ale już po chwili zrozumiał, skąd Tora o tym wiedział.
- Szczególnie trójka – uśmiechnął się Saga, patrząc prosto w oczy przyjaciela i uśmiechając słabo. Najwyższy z nich jakby czytał w myślach chłopaka, bo stanął zaraz za nim obejmując go w pasie i przyciskając jego plecy do swojej klatki piersiowej. Spowodowało to również, że przysunął się Hiroto, a Tora powitał go z otwartymi ramionami. Niższy gitarzysta popatrzył na niego z wdzięcznością i oparł o ramię, które również jego objęło w pasie, splatając palce dłoni z tymi należącymi do Sagi. Cała trójka spojrzała na przyjaciół dość niepewnie i oczekując reakcji. Nao widział w ich oczach pragnienie aprobaty. Chociaż oni – mimo iż sami doskonale wiedzieli, że społeczeństwo nie pochwala tego, tak samo jak rodzina czy koledzy - liczyli na Nao i Shou.
Wokalista rozejrzał się po klasie, chcąc zauważyć, jak zareagowała na to reszta. Nie odnotowali jednak nic dziwnego, nie usłyszeli rozmowy, ponieważ wszyscy zajmowali się sobą. Pewnie myślą, że to ich kolejny wygłup czy żart.
- Dajcie mi czas. Muszę to przełknąć – odparł cicho Shou, nie chcąc ranić przyjaciół. Każdego z nich poklepał do ramieniu i wyszedł, opuszczając lekcję. Nao za to patrzył na nich, nic nie mówiąc. Hiroto przygryzł wargę, zastanawiając się, co powiedzieć.
- Lider-sama? – zapytał nieśmiałym głosem. Wiedział, że chłopak peszy się, kiedy tak na niego mówią, ale chcieli pokazać, że szanują jego zdanie, jeżeli ich nie zaakceptuje. Chłopak nic nie powiedział, tylko wskazał im ich miejsca:
- Siadajcie… - odezwał się cicho.
Lekcja zaczęła się po chwili, ale trójka kochanków była zbyt pochłonięta swoimi myślami, by to zauważyć. Wychowawca jednak nie przegapił możliwości dodatkowego ośmieszenia najbardziej kłopotliwych uczniów. Każdego po kolei uderzył w tył głowy, pragnąc, by zwrócili na niego uwagę – co przyniosło zamierzony skutek.
- Ogato, Sakamoto i Amano, chcecie sobie przysporzyć jeszcze większych kłopotów? I tak macie się u mnie stawić po lekcji. Dodatkowo muszę skonsultować się z resztą grona pedagogicznego odnośnie waszego zawieszenia bądź wyrzucenia.
Klasa umilkła na słowa nauczyciela, wsłuchując się teraz uważniej. W takich sytuacjach Hiroto lub Saga odpowiadali coś śmiesznego lub wykazywali zwykłą bierność. Tym razem jednak przeprosili grzecznie i usiedli prosto, przyzwoicie, ze spuszczonymi głowami. Tora tylko patrzył spod byka na profesora, ale również posłusznie usiadł tak, jak nakazywała etykieta. Gryzł wewnętrzną część policzka, by powstrzymać się od odpowiedzi.
- Tak lepiej – odezwał się dumnie profesor. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że oni znali konsekwencje – zostaną zawieszeni, wydaleni ze szkoły z takim wyrokiem, że nie będą mieli szans, by pójść gdziekolwiek dalej. O studiach nawet nie mają co marzyć! Z zadowolonym uśmiechem kontynuował lekcję.

***

Całą trójka znajdowała się teraz w biurze profesora, pozwalając mu mówić. Saga, jak zawsze w takich sytuacjach, przyjął obojętną pozę. Tylko przy kilku osobach pozwalał sobie na okazywanie uczuć. Większość uważała go za zimnego dupka, nieczułego drania, którego nic i nikt nie obchodził. Jakież będzie ich zdziwienie, kiedy dowiedzą się, że jest inaczej?! Przecież każda dziewczyna się w nim podkochiwała, koledzy zazdrościli mu tego, jak również jego cynizmu i sarkazmu. Tego, jak grał, jak się zachowywał. Był tak zwanym "złym chłopcem", do którego mimo wszystko wszyscy lgnęli jak pszczoły do miodu. Nie przejmowali się nawet tym, iż nieraz już się sparzyli. Jedyne osoby, które do siebie dopuszczał, to jego znajomi z zespołu. Sławny i silny Tora, który emanował taką aurą, że dziewczyny spoglądały na niego nieśmiało, chłopcy podziwiali, ale nie odważyliby się powiedzieć ani słowa – podobnie zresztą jak nauczyciele. Shou – gwiazda drużyny koszykarskiej, kolejny sławny sportowiec, o którym nikt nie powiedziałby, że potrafi śpiewać. I to jeszcze jak! Hiroto, dość niski, najmłodszy z nich. Zawsze rozrabiaka, złośliwiec, zaczepny i zarozumiały. Dla niego nie istniały autorytety, krzyczał na każdego, nie przejmował się nikim. No, a Nao? Ten chłopak nie pasował do ich całego świętego i sławnego obrazka. Klasowy kujon, zawsze w okularach, przykładnie założony mundurek, grzeczne uczesanie. Zawsze miły i uprzejmy, cierpliwy i sumienny. Łączył i uspokajał pozostałą czwórkę, czuwając nad ich ocenami oraz nad tym, by nie wpadli w poważne kłopoty.
Tym razem niestety mu się nie udało.
W owej chwili stali przed profesorem i nawzajem mierzyli się wzrokiem. Tora z udawanej nudy zaczął bawić się okularami, które chwilę wcześniej zdjął. To Hiroto prosił go, by w nich chodził, a Saga skwapliwie mu przytakiwał. Mówili, że uwielbiają go w nich, a czarne oprawki idealnie kontrastują z jego bladą skórą. Tora nawet latem miał problemy z opaleniem się, w przeciwieństwie do Hiroto, który o każdej porze roku posiadał oliwkowy odcień skóry. Z zamyślenia wyrwał go szorstki głos nauczyciela, który zauważył jego nikły uśmiech.
- Wiecie, co zrobiliście, prawda? – Kiedy żaden z nich nie dał mu odpowiedzi, a wręcz ostentacyjnie go ignorowali, zaczął ponownie. - Deprawacja, zboczenie, Rozumiem, że jesteście pedałami, ale ta satanistyczna praktyka mająca na celu rozbicie związku, wynikająca z niepewności i strachu przed rozstaniem, jest już przesadą. Czy wy nie macie za grosz moralności?! Wstydu?! – krzyknął na końcu. Saga jednak obrzucił go tylko suchym spojrzeniem i ponownie zaczął rozglądać po ścianie za plecami mężczyzny. – Amano! Co to ma znaczyć?! To, że zbliżasz się do pełnoletności, nie oznacza, że możesz palić! – warknął w jego stronę, rzucając w niego chwilę wcześniej wyjętą z kieszeni chłopaka paczką papierosów.
- Nie palę w szkole, okay? – odpowiedział mu zrezygnowany Tora, całkowicie nie przejmując się, że został złapany. Poza tym, nie tylko on palił. Saga i Shou też to robili, a Hiroto popalał od czasu do czasu. Po prostu to lubili.
Nauczyciel zamilkł na chwilę z powodu bezczelności tego chłopaka, jednakże zaraz odezwał się, mrużąc oczy i wręcz sycząc:
- Wiecie, że możecie być wyrzuceni? Takie pedały jak wy nie powinny się uczyć. Nie powinny istnieć. Z dwoma fiutami pan przesadził, Ogato.
Hiroto zamrugał powiekami, jakby próbując się przekonać, czy to, co usłyszał, było prawdą. Zerwał się z krzesła i oparł dłońmi o blat biurka profesora.
- Jak śmiesz tak do mnie, do nas mówić – warknął w jego stronę. – Jak śmiesz nazywać nas pedałami, mówić, że nie mamy prawa żyć… I ty nazywasz nauczycielem? Jesteś nikim... Kocham ich! – Z daleka usłyszał ciche wciągnięcie powietrza przez Sagę. On zawsze tak reagował, kiedy którykolwiek z nich zapewniał go o swojej miłości.
– Kocham – powtórzył Hiroto. – Kocham i nie wstydzę się tego. To, że uważasz, iż jest to niemoralne, nie znaczy, że możesz nam tego zakazać. Nie ranimy nikogo, nikt niczego nie widzi. To, że znalazłeś się wtedy i zauważyłeś, nie znaczy, że możesz, kurwa, nas oceniać! – Hiroto uniósł się i z wysiłkiem rozwiązał krawat. Miał dość i był wściekły. Wychodząc, zatoczył się i o mało co nie wszedł na ścianę, ale zdążył wykierować. Jakby z daleka usłyszał jeszcze krzyk profesora:
- Tylko prawdziwe dziwki decydują się na trójkąt, panie Ogato. Więc sam pan już zna prawdę, tak?
Hiroto zagryzł wargi i prawie biegiem wypadł z sali, próbując się nie rozpłakać. Nikt nie nazwał go nigdy dziwką. Tego określenia używali tylko w stosunku do Sagi, kiedy ten chciał lub raczej nawet potrzebował ostrzejszej zabawy i całkowitej dominacji Tory. Po takim seksie zawsze długo leżeli wtuleni w siebie, uspokajając wzajemnie oddechy po orgazmie.
Nikt nie zatrzymywał chłopaka, który po szkole chodził niczym chmura gradowa. Dostał tylko sms-a od Nao, że jest zawieszony na trzy dni i po upływie tego czasu mają pojawić się na szkolnym apelu.

***

Te trzy dni minęły każdemu z nich strasznie szybko. Wolny czas spędzili w swoim towarzystwie, trochę pograli na gitarach, trochę powłóczyli się po centrum handlowym, pograli w kosza… Ogólnie robili wszystko, by tylko nie myśleć o nadchodzącym dniu. Obawiali się go, reakcji ludzi, tego, co powie nauczyciel. Obrazi ich? Wyda powód apelu?
Tora, widząc cień na twarzy średniego wzrostem kochanka, otoczył go ramieniem. Hiroto, będąc odwrócony do nich plecami, krzątał się w kuchni czarnowłosego i przygotowywał dla nich śniadanie. Postanowili jeszcze obejrzeć jakiś niedługi film, by odprężyć się przed czekającym ich dniem. Wybrali Ai no kotodama, dramę, recenzję której przeczytali na jednej ze stron dla gejów. Film trwał godzinę i opowiadał historię dwojga mężczyzn, którzy szukając nowego mieszkania dla siebie, rozeszli się na pewien czas z powodu małego nieporozumienia. Oczywiście, wszystko się dobrze kończyło – jak w każdym filmie wybieranym przez Hiroto.
Tora podszedł do Sagi i pociągnął go do salonu.
- My przygotujemy telewizor! – powiedział czarnowłosy, usadzając jednocześnie chłopaka na kanapie. Wiedział, że przy Hiroto Saga się nie przyzna – chce w jego oczach wyglądać na silnego i pewnego siebie chłopaka. Tylko przy Torze mógł mieć chwile wahania, słabości. Saga kochał go nawet odrobinę bardziej niż mniejszego z nich. Podejrzewał, że miały na ten fakt wpływ zdarzenia z przeszłości. Mocniej, niż kocha się obrońcę, swojego bohatera i starszego brata. Przyjaciela. Nie znaczy to jednak, że nie kochał podobnie mocno Hiroto. On po prostu nie znał wszystkiego. Jeszcze nie, ale Saga coraz częściej zastanawiał się nad tym, by wyznać mu całość.
- Co jest, kocie? – zapytał cicho Tora, kucając naprzeciw niego. Saga popatrzył na niego smutnymi oczami i tak, by nie dosłyszano ich w kuchni, powiedział:
- Boję się Tora-shi…
Wpatrywali się w siebie przez chwilę w całkowitym milczeniu. Nie musieli nic mówić, ponieważ potrafili dodać sobie otuchy nawet spoglądając wzajemnie w oczy. Takich zastał ich Hiroto. Wyczuwając, że coś gnębi Sagę, usiadł obok niego i przytulił się. To jego najbardziej zabolały słowa profesora, ale Saga i Tora odczuli to chyba podobnie.
- Nie jestem dziwką. Żaden z nas nie jest… - powiedział cicho, a żaden z nich mu nie przerwał, wiedząc, że nie skończył. – Nie pozwolę, by on nas tak obrażał. Nie zasługujemy na to. To, że lubimy siebie wzajemnie, nie daje mu pozwolenia na mieszanie nas z błotem – odparł trzęsącym się głosem, wtulając po chwili policzek w ramię Sagi. Tora uśmiechnął się słabo do niego i pogłaskał po drugim, zatrzymując palec na jego dolnej wardze. Obrysował ją delikatnie i, z psotą, pacnął nastolatka w czubek nosa, powodując tym samym, że Hiroto śmiesznie go zmarszczył. Saga widząc to, roześmiał się krótko, po czym pocałował delikatnie te cudowne wargi.
- Damy radę kochani… Nie pozwolę im tknąć któregokolwiek z was – odparł pewnie Tora, całując mocno i władczo Hiroto, by po chwili zrobić to samo z niczym nie spodziewającym się Sagą. – A teraz chodźmy, bo się spóźnimy, moje wy kociaki – powiedział już pogodnie.
Ci wstali, zadowoleni, i mimo że Sagę nie opuszczał pewien niepokój, wyszli z domu. Nie brali podręczników, poza gitarami nie mieli przy sobie nic. Chcieli po prostu spakować parę potrzebnych kabli z dachów, a Saga pragnął odebrać swój ukochany bas, który dostał od kochanków w dniu rocznicy. Wyszli z domu, kierując się w stronę szkoły. Saga ponownie przyjął maskę pewnego siebie cynika i szedł z rękami głęboko schowanymi w kieszeniach. Tora poprawił okulary i zapalił papierosa, zerkając co chwila na niższych mężczyzn. Przed wejściem do budynku musnął jeszcze dłonią ich karki, w niemym geście dodania sił i otuchy. Jako pierwszy wszedł do szkoły, by popatrzeć z wyższością na każdego, kto chociaż spojrzałby źle na pozostałą dwójkę. Ci jednak z bezczelnymi uśmieszkami wędrowali dalej, coraz mniej się bojąc. Byli razem, siedzieli w tym we trójkę, a razem podołają. Ludzie milkli jednak na ich widok. Plotka zdążyła się już rozprzestrzenić po ostatnich krzykach Hiroto i profesora. No i zebraniu rady pedagogicznej.
Kierowali się w stronę sali gimnastycznej, gdzie punktualnie w południe miał zacząć się apel. Tuż przed drzwiami czekali na nich Shou wraz z Nao. Shou miał na twarzy wojowniczy wyraz. Zatrzymali się nie tylko oni, lecz również pozostali uczniowie, wyczekując tego, co miało się stać. Wielka piątka się rozpadnie?! To są plotki?! Czy rzeczywiście ta trójka urządza sobie orgie? A może oni wszyscy to robią i Shou jest teraz wściekły, że ostatnio nie było go przy tym?
Shou jednak mierzył się spojrzeniem z Torą, doskonale zgadując, że to on jest tym najbardziej dominującym partnerem w tak pokręconym związku. Jego oczy wyrażały jedno pytanie „Czy to prawda? To, co mówiliście jest faktem?”. Czarnowłosy chwilę przypatrywał mu się i skinął krótko, ale zdecydowanie, głową. Saga i Hiroto spojrzeli po sobie niepewnie, więc nie zauważyli niczego - usłyszeli jednak donośny trzask. Głowa Tory aż się odwróciła. Chłopak przymknął oczy i już każdy liczył na jakąkolwiek reakcję, kiedy Shou przemówił cichym głosem:
- Wiesz dobrze dlaczego, Tora. – Przytulił go teraz mocno do siebie, dając wsparcie. – Manager wyjaśnił nam, dlaczego nie mogliście wcześniej powiedzieć, ale... mimo wszystko – szepnął do jego ucha tak, by tylko ten słuchał. Saga podszedł do Shou, gotowy oddać mu za Torę, kiedy czarnowłosy objął przyjaciela i wyszeptał równie cicho:
- Nie mogłem. Nie chciałem, by cierpieli. – To wystarczyło. Nao również się zbliżył i klepnął Shou w ramię. Z wymuszonym uśmiechem popatrzył na pozostałych:
- Idziemy.
Saga, jakby otrząsnąwszy się z letargu, rozejrzał się dookoła i warknął na uczniów:
- Wypierdalać! – Nao tylko pokręcił głową z dezaprobatą, słysząc słownictwo przyjaciela.

***

- Proszę o wystąpienie trójki uczniów. Ogato Hiroto, Amano Shinji oraz Sakamoto Takashi.


Ostatnio zmieniony przez Jeanne dnia Pon Lut 28, 2011 9:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
http://jeanne8917.livejournal.com
Go??
Gość




[NZ] It's only us... [1/3] Empty
PisanieTemat: Re: [NZ] It's only us... [1/3]   [NZ] It's only us... [1/3] Icon_minitimeNie Gru 05, 2010 3:15 pm

zacznę od tego, że dla mnie też się jakieś słowa należą, co nie? :P
a teraz na poważnie: na serio musiałbyś to zbetować, bo znalazły się byki w formie literówek, czy zjedzonych spacji. No i najważniejsze: "Ogata" a nie "Ogoto", kocie :*
to chyba wszystko z mojej strony, bo nie bawię się tak jak ty z Fią, że piszecie komentarze na kilka stron XD
Powrót do góry Go down
 
[NZ] It's only us... [1/3]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
J-slash :: FanFiction :: PG-15-
Skocz do: